Koncepcja, by zastąpić Prawo energetyczne osobnymi ustawami dla poszczególnych nośników energii, nasuwa pytanie, czy nie istnieją obszary, które powinny być normowane jednolicie i czy rozbicie Prawa energetycznego na kilka różnych ustaw nie spowoduje konieczności kopiowania takich samych rozwiązań w poszczególnych ustawach. Odpowiedź na to pytanie jest twierdząca, choć obszarów tych nie jest wiele. Jednym z nich powinna być polityka energetyczna, której powstawanie i wykonywanie jest obecnie regulowane w rozdziale 3 Prawa energetycznego. Polityka taka musi być jedna, obejmować wszystkie nośniki energii i stanowić spójną całość. W administracji rządowej musi zostać wskazany jeden organ za nią odpowiedzialny i tego zadania nie można poddać fragmentacji.
Kolejne pytania, na które trzeba odpowiedzieć, brzmią: czy funkcja regulacyjna państwa nad poszczególnymi podsektorami energetyki powinna być pełniona przez kilka wyspecjalizowanych organów regulacyjnych powołanych na podstawie ustaw regulujących te poszczególne podsektory, czy też powinien zostać utrzymany jeden multisektorowy organ regulacyjny? Czy jego zadania i kompetencje powinna określać jedna ustawa, czy kilka odrębnych ustaw? Jeżeli organ ma być jeden, to czy powinien to być organ jednoosobowy, czy może kolegialny? Na koniec trzeba się zastanowić, jaka powinna być droga odwoławcza od decyzji organu regulacyjnego. W grę wchodzi utrzymanie obecnie obowiązującej drogi odwołania do sądu powszechnego albo zastosowanie standardowej dla administracji drogi odwołania do sądów administracyjnych.
Po ponad 20 latach funkcjonowania Prezesa Urzędu Regulacji Energetyki można stwierdzić, że nie zachodzi konieczność dzielenia kompetencji tego organu pomiędzy osobne organy regulujące poszczególne nośniki energii. W obecnym stanie prawnym Prezes URE został powołany przez Prawo energetyczne, lecz wiele innych ustawy szczególnych powierza mu różnorakie kompetencje i zadania. Pakiet ustaw sektorowych, które mają zastąpić Prawo energetyczne, nie powinien znosić tego urzędu i powoływać nowego. Ta sama ustawa, które ureguluje zadania ministra właściwego do spraw energii w zakresie polityki energetycznej, powinna także stanowić podstawę prawną do dalszego funkcjonowania Prezesa URE z utrzymaniem co do zasady jego kompetencji w ich obecnym kształcie. Oczywiście można prowadzić dyskusję, czy konkretne uprawnienia powinny być dalej przypisane Prezesowi URE, lecz to nie zmienia faktu, że co do zasady umocowanie Prezesa URE i jego zadania ukształtowano na przestrzeni lat prawidłowo. Uprawnienia te będą ulegać ewolucji między innymi z uwagi na konieczność dostosowywania polskiego prawa do prawa UE. W ustawach uchwalanych dla poszczególnych nośników energii powinny się znaleźć przepisy o charakterze materialnym, stanowiącym podstawę prawną do wydawanych przez Prezesa URE decyzji.
Co jakiś czas powraca dyskusja nad celowością zmiany charakteru organu regulacyjnego z organu jednoosobowego na kolegialny. Dziś mało kto pamięta, że na etapie pracy nad projektem Prawa energetycznego w latach 1993-1997 przez długi czas organ regulacyjny miał był organem kolegialnym – pięcioosobową Komisją Regulacji Energetyki, której Prezes był jedynie jej przewodniczącym. Dopiero pod koniec prac legislacyjnych przed skierowaniem projektu ustawy do Sejmu zrezygnowano z organu kolegialnego na rzecz znanego nam jednoosobowego kierownictwa. Zwiększenie zakresu zadań organu regulacyjnego, wynikające z rosnącej stale liczby ustaw przypisującej mu nowe zadania, nakazuje postawić pytanie, czy nie warto wrócić do koncepcji organu kolegialnego. Kolegialnych organów regulacyjnych jest w polskim systemie administracji wystarczająco wiele, żeby móc porównać wady i zalety takiego rozwiązania w przypadku zastosowania takiego rozwiązania dla energetyki. Główną zaletą organu kolegialnego byłoby zwiększenie jego niezależności, gdyby na przykład kadencje poszczególnych członków Komisji były dłuższe niż obecnie, a jednocześnie upływały w różnym czasie. Byłoby wskazane, żeby sami członkowie Komisji Regulacji Energetyki wywodzili się z różnych specjalności i mieli doświadczenia w różnych podsektorach energetyki.
Ostatnia kwestia ustrojowa, nad którą trzeba się zastanowić przy projektowaniu nowego prawa, to odwołania od decyzji organu regulacyjnego. Prezes URE był drugim po prezesie UOKiK (wcześniej Urzędu Antymonopolowego) organem, od którego decyzji składa się odwołanie do sądu powszechnego, zamiast skargi do sądów administracyjnych. W tym celu ustanowiono osobny wydział w sądzie okręgowym sądzącym sprawy w pierwszej instancji – to Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. W późniejszym okresie analogiczny model procedury zastosowano jako drogę odwoławczą od decyzji szeregu innych organów regulacyjnych Prezesa UTK, Prezesa UKE, a ostatnio – od decyzji organu regulacyjnego w sprawach z zakresu rynku wodno-kanalizacyjnego.
Nie wchodząc w interesujące w większości jedynie prawników kwestie proceduralne, i tu działalność sądów należy ocenić raczej pozytywnie, a zastosowane rozwiązanie prawne – za trafne. Na pewno dużym atutem tej ścieżki jest istnienie sądu wyspecjalizowanego w sprawach o zbliżonym merytorycznie profilu, sprawach dotyczących rynku, który w pewnej istotnej części jest monopolem naturalnym. Pozwala to sędziom sądzącym te sprawy na bardzo daleko idącą specjalizację, która w tego rodzaju sprawach jest niezbędna. W odróżnieniu od sądów administracyjnych, które w razie stwierdzenia naruszenia prawa działają kasacyjnie, uchylając decyzję, w sprawach regulacyjnych mamy do czynienia z sądem, który może nie tylko uchylić, ale także zmienić wyrok i orzec w sprawie merytorycznie, opierając się na zgromadzonych w sprawie dowodach. To powoduje, że postępowanie jest bardziej efektywne. Wszelkie niedociągnięcia lub wady, jakie daje się zaobserwować, jak chociażby czas trwania postępowań, wynikają raczej z ogólnych mankamentów procedury cywilnej stosowanej do rozpoznawania spraw regulacyjnych i bolączek organizacyjnych wszystkich sądów.