Od 16 maja terminy procesowe nie są już zawieszone. Biegną jednak dopiero od 24 maja. Co to za stan, w którym terminy nie biegną, ale nie są zawieszone i czy pismo wniesione w okresie przejściowym wywoła skutek? O tej zagwozdce mówi mec. Adam Zwierzynski w dzisiejszym „Dzienniku Gazety Prawnej”.
Terminy już nie zawieszone, ale nie biegną…
Adam Zwierzyński, 25 maja 2020, „Dziennik Gazeta Prawna”
Wraz z wejściem w życie tarczy 3.0 (Dz.U. z 2020 r. poz. 875) 16 maja zniknął z ustawy antycovidowej (Dz.U. z 2020 r. poz. 374 ze zm.) słynny w kręgu procesualistów art. 15zzs. Od tego dnia terminy procesowe we wszystkich postępowaniach prowadzonych na podstawie ustawy (w tym karnych, cywilnych i administracyjnych) nie są już więc zawieszone. Zgodnie z art. 68 ust. 7 tarczy 3.0 zaczną one jednak biec dalej dopiero po upływie siedmiu dni od dnia jej wejścia w życie, czyli 24 maja. Pomiędzy 16 a 24 maja terminy procesowe nie są już zawieszone, ale jeszcze nie biegną. To dziwne rozwiązanie, ale jeszcze możliwe do wyjaśnienia (chyba oznacza, że mimo uchylenia przepisu o zawieszeniu terminy pozostają zawieszone).
Problem w tym, że tarcza 3.0 uchyliła cały art. 15zzs, w tym jego ust. 7, przewidujący, że czynności dokonane w okresie zawieszenia terminów są skuteczne.
I tu powstaje już poważniejsza zagwozdka. Czy czynność procesowa dokonana pomiędzy 16 maja (gdy zniknął art. 15zzs, przewidujący zawieszenie terminów) a 24 maja (kiedy zaczęły one biec dalej) będzie skuteczna w przypadku braku uchylonego ust. 7?
Przekładając to na życie procesowe – czy strona, której 31 marca (gdy wszedł w życie art. 15zzs) biegł i uległ zawieszeniu termin, np. na apelację cywilną, może tę apelację skutecznie wnieść pomiędzy 16 a 24 maja? Czy jeśli ją w tym okresie wniosła, powinna ją dla bezpieczeństwa ponowić? Czy uchylenie przepisu sankcjonującego skuteczność czynności dokonanych w okresie zawieszenia oznacza, że przed wznowieniem biegu terminów czynności te będą nieskuteczne? Wreszcie – czy owa przykładowa apelacja może być odrzucona jako niedopuszczalna (przedwczesna?).
W mojej ocenie nie, bo uważam, że terminy procesowe w sprawach cywilnych są zasadniczo zastrzegane na korzyść strony i może ona termin wyprzedzić, nie może go tylko przekroczyć, ale nie jest to pogląd jednolicie akceptowany w orzecznictwie. Wątpliwość jest więc rzeczywista i przełoży się zapewne na prawdziwe spory i realne problemy.
Ustawodawca po raz kolejny dał tu wyraz zamiłowaniu do komplikowania spraw, które mogły i powinny być prostsze (najnowsza tarcza prezentuje już przepisy z sześcioma literami po liczbie, np. art. 15zzzzzz, a pandemia przecież jeszcze trochę potrwa).
Dlaczego w ogóle omówione kwestie rozdzielono? Wystarczyło przyjąć rozwiązanie, w którym art. 15zzs zostałby uchylony w tym samym momencie, co wznowienie biegu zawieszonych terminów, a życie procesowe byłoby prostsze i łatwiejsze. Jeszcze lepiej było zresztą pozostawić w mocy ust. 7 art. 15zzs. Niczemu to by nie szkodziło, a uniknęlibyśmy kolejnej wątpliwości – czy uchylenie tego ustępu wpływa na skuteczność czynności podjętych jeszcze przed wejściem w życie tarczy 3.0? Uważam, że nie (czynności tych dokonano przecież w czasie, gdy przepis ten obowiązywał, a tarcza 3.0 nie ma w tym zakresie skutku retroaktywnego), niemniej już taki głos w swojej praktyce odnotowałem.