Mija 20 lat odkąd Polska wstąpiła do Unii Europejskiej dnia 1 maja 2004 r.
Jest to data wielkich zmian szczególnie ważnych dla podatkowców – zaczęły obowiązywać zupełnie nowe przepisy, w miejsce starej ustawy z 1993 r. o VAT i akcyzie.
Piotr Karwat przygotował dla nas historyczny przegląd tego, o co spierano się mniej więcej 20 lat temu.
Nowy stary VAT
1 maja normalni ludzie myślą o wycieczkach, grillu, odpoczynku…
…ale nie my, podatkowcy, zwłaszcza Ci zajmujący się VATem i akcyzą. Dla nas to rocznica wielkiej zmiany, w tym roku już dwudziesta! Od 1 maja 2004 r., czyli dnia przystąpienia Polski do Unii Europejskiej, obowiązują zupełnie nowe przepisy, w miejsce starej ustawy z 1993 r. o VAT i akcyzie. Wprawdzie ustawę akcyzową trzeba było po 5 latach zastąpić kolejną nową ustawą, ale przepisy ustawy o VAT z 2004 r. obowiązują do dziś.
Przyjrzyjmy się VAT właśnie…
Przesadą byłoby twierdzenie, że przystąpienie Polski do UE spowodowało całkowitą zmianę koncepcji VAT. Wręcz przeciwnie: ta „przedunijna” wersja VAT opierała się na unijnej koncepcji podatku od wartości dodanej i w ogólnych założeniach była z niż zbieżna. Diabeł tkwi jednak w szczegółach.
Jak to dawniej bywało?
Zapraszam Państwa na mały historyczny przegląd tego, o co spierano się mniej więcej 20 lat temu.
Dostawa towarów i świadczenie usług. Teraz katalog czynności opodatkowanych, biorąc poprawkę na kwestie transgraniczne, sprowadza się do dwóch elementów: dostawy towarów i świadczenia usług. Według ustawy o VAT z 1993 r. opodatkowaniu podlegała sprzedaż i dostawa towarów, odpłatne świadczenie usług oraz tzw. barter, czyli zamiana towarów, usług oraz towaru na usługę i odwrotnie. Pamiętajmy, że nie istniała definicja sprzedaży ani dostawy towarów (pomijam techniczną definicję z art. 4 pkt 8 typu „rak jest rybą”). Powszechne było podejście, że chodzi po prostu o sprzedaż i dostawę, o której mowa w kodeksie cywilnym. Dlatego wychodziły na jaw luki naruszające zasadę powszechności opodatkowania, które trzeba było łatać uzupełnianiem katalogu czynności opodatkowanych o:
- wydanie towarów lub świadczenie usług w zamian za wierzytelności,
- wydanie towarów lub świadczenie usług w miejsce świadczenia pieniężnego,
- dostarczenie produktów rolnych na podstawie umowy kontraktacji,
- wydanie towarów lub świadczenie usług w zamian za czynności niepodlegające opodatkowaniu.
Generalnie samo pojęcie towarów i usług było ściśle związane z ich klasyfikacją wg zasad statystyki publicznej (KW, KU, PKWiU…). Równie ściśle z klasyfikacjami związane były zwolnienia i obniżone stawki VAT. W konsekwencji o zasadach opodatkowania VAT częstokroć decydowały urzędy statystyczne.
Rejestracja podatnika VAT. Rejestracja była „święta”. Podatnik, który nie dochował obowiązku rejestracji, nie miał prawa do odliczenia VAT. Z drugiej strony, faktura wystawiona przez podatnika niezarejestrowanego, również nie dawała nabywcy prawa do odliczenia VAT!
Ceny transferowe w VAT. Szacowanie podstawy opodatkowania VAT między podmiotami powiązanymi, które dzisiaj jest absolutnym wyjątkiem, w starym VAT było regułą (art. 17). Kto wtedy roztrząsał różnicę między subiektywnym i obiektywnym podejściem do podstawy opodatkowania?
A jeśli sprzedawca nie zapłaci należnego VAT? Kolejną regułą był brak prawa do odliczenia VAT przez nabywcę towarów, jeżeli sprzedawca nie uregulował z tego tytułu VAT. Rozwiązanie to wróciło całkiem niedawno, ale jako wyjątek odnoszący się tylko do towarów „wrażliwych” w postaci solidarnej odpowiedzialności za VAT. Nabywcy mogą zresztą dość łatwo uwolnić się od tej odpowiedzialności: wystarczy, że zastosują split payment.
Prawo do odliczenia i zwrotu VAT. Samo prawo do odliczenia VAT było nieustannym polem walki o zasadę neutralności. Już sama zasada odliczenia była „dyskusyjna”. Dość przypomnieć choćby konieczność rozstrzygania przez NSA kwestii, czy prawo do odliczenia przysługuje w związku z działalnością „w ogóle”, czy też konieczne jest wykazanie związku ze sprzedażą, która już nastąpiła (wyrok I SA/Wr 1235/97). W innych wyrokach trzeba było wyjaśniać, że nabycie własności towaru nie jest bezwzględnym warunkiem prawa do odliczenia. A pamiętają Państwo zakazy odliczeń: import usług z rajów podatkowych, wydatki niezaliczone do kosztów uzyskania przychodów? Prawda, te zakazy zniesiono już po 2004 r., ale miało to ścisły związek z Dyrektywą…
Zwrot VAT natomiast zasadniczo był…niemożliwy. Podatnikom przysługiwało prawo do przeniesienia nadwyżki VAT naliczonego na następne okresy, a o zwrot mogli się ubiegać podatnicy stosujący obniżoną stawkę VAT oraz nabywający środki trwałe.
To oczywiście tylko wybrane przykłady, które dzisiaj wspomina się albo z łezką w oku albo z przerażeniem, w zależności od punktu widzenia.
Dobra zmiana?
Wspomniana na początku wielka zmiana w VAT tak naprawdę nie nastąpiła dokładnie 1 maja 2004. Ona działa się stopniowo zarówno przed jak i po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej. Polegała ona głównie na uświadamianiu sobie przez wszystkich, których dotyczy VAT, że nie wystarczy powiedzieć lub napisać, że VAT jest neutralny, powszechny, proporcjonalny…O to, żeby taki właśnie był, trzeba zadbać, odpowiednio projektując i stosując przepisy i nieustannie dostosowywać je do zmieniającej się rzeczywistości. Zasady VAT działają oczywiście i powinny działać „w dwie strony”: neutralność to nie tylko prawo podatnika do odliczenia VAT naliczonego, ale także ochrona budżetu przed bezprawnym odliczeniem.
Zmiana ta trwa w zasadzie nieustannie. Jesteśmy cały czas „w blokach startowych” przed upowszechnieniem faktur elektronicznych, w dalszej perspektywie czeka nas „VAT in the Digital Age”…Czy to dobra zmiana? Oceńcie Państwo sami, ale może już po majówce.