Czy zastanawialiście się kiedyś, dlaczego stare budynki mają więcej charakteru niż niejedna nowoczesna budowla? Może to magia historii, która wciąż żyje w starych murach, a może to wyjątkowe poczucie miejsca, które nie da się odtworzyć w betonowych bryłach współczesnych miast. Niejednokrotnie przechadzając się zabytkowymi częściami europejskich miast wpadamy w zachwyt nad architekturą minionych czasów, zastanawiając się, dlaczego współczesna zabudowa tak często bywa monotonna i do przesady utylitarna. Czy za kilkaset lat turyści będą kontemplować nad pięknem współczesnych centrów handlowych i osiedli mieszkaniowych?
Zachowanie dziedzictwa kulturowego to nie tylko pielęgnowanie naszej przeszłości, ale także inwestowanie w przyszłość. Rewitalizacja starych, zapomnianych fabryk to sposób na ożywienie lokalnych społeczności, przyciągnięcie nowych inwestycji i stworzenie miejsc, które łączą historię z nowoczesnością. Odnawianie takich obiektów pozwala na zachowanie unikalnej architektury i charakteru, który nowoczesne budowle rzadko potrafią odtworzyć. Państwo powinno wspierać te inicjatywy, ponieważ przyczyniają się one do wzmacniania tożsamości kulturowej, której nie da się wycenić. W ten sposób przeszłość staje się fundamentem przyszłości, a nie tylko reliktem minionych czasów.
Ale, jak to zwykle bywa, tam gdzie zaczyna się odpowiedzialność, tam rodzą się problemy. W efekcie rewitalizacja i ochrona zabytkowych nieruchomości staje się wyzwaniem pełnym niespodziewanych przeszkód.
W tym zakresie bardzo trafnie wypowiedział się w liście otwartym[1] prezes Grupy Arche Władysław Grochowski, w którym precyzyjnie zdiagnozowano liczne przyczyny obecnego stanu rzeczy.
Dzisiejszy wpis nie ma na celu wyjaśniania skomplikowanych procedur administracyjnych z zakresu prawa budowlanego, lecz ograniczy się do wskazania instrumentów ustanowionych przez ustawodawcę podatkowego w celu zachęty do jak największych starań o zachowanie polskiego dziedzictwa kulturowego.
Jednym z takich rozwiązań jest wprowadzona w ramach „Polskiego Ładu” ulga funkcjonująca w obrocie pod nazwą „Pałacyk +”. Chyba właśnie z uwagi na tę nadaną w mediach nazwę, zakres ulgi został drastycznie ograniczony już po roku jej obowiązywania. W obecnym kształcie (tj. od 2023 r.) omawiana ulga nie powinna już wywoływać kontrowersji – jest instrumentem, który niewątpliwie stanowi istotną zachętę do podjęcia działań zmierzających do restauracji czy konserwacji zabytków.
Zgodnie z obecnym brzmieniem ustawy, podatnik (również prowadzący działalność gospodarczą) może odliczyć od podstawy obliczenia podatku wydatki:
- poniesione w roku podatkowym na wpłaty na fundusz remontowy wspólnoty mieszkaniowej lub spółdzielni mieszkaniowej utworzony, zgodnie z odrębnymi przepisami, dla zabytku nieruchomego wpisanego do rejestru zabytków lub znajdującego się w ewidencji zabytków oraz
- na prace konserwatorskie, restauratorskie lub roboty budowlane przy zabytku nieruchomym wpisanym do rejestru zabytków (pod warunkiem posiadania wydanych przez wojewódzkiego konserwatora zabytków pozwolenia na wykonane prac oraz zaświadczenia o ich prawidłowym wykonaniu),
przy czym wysokość odliczenia nie może przekroczyć 50% takich udokumentowanych wydatków.
Rodzi się jednak pytanie, dlaczego możliwość skorzystania z tej ulgi została ograniczona do podatników podatku dochodowego od osób fizycznych (czyli też np. wspólników spółek jawnych), a pozbawieni analogicznego uprawnienia są podatnicy CIT. Dążąc do jak największej „mobilizacji” uczestników życia gospodarczego do inwestowania w rewitalizację zabytków, należy w mojej ocenie postulować rozszerzenie ulgi również i na nich. Jak się wydaje, to właśnie podatnicy CIT jako podmioty dysponujące częstokroć odpowiednimi zasobami finansowymi i ludzkimi będą w stanie sprostać tak doniosłemu społecznie celowi. Jednocześnie tego typu obiekty (hotele, obiekty konferencyjne) cechują się znacznym potencjałem gospodarczym i przyciągają rzesze zainteresowanych. Z perspektywy rozpatrywanego zagadnienia jest to typowa sytuacji „win-win”: zainteresowanie konsumentów przekłada się na kultywowanie w jak najszerszym zakresie dziedzictwa kulturowego, z kolei przedsiębiorca jest zainteresowany utrzymywaniem obiektu w jak najlepszym stanie, aby to zainteresowanie podsycać. Tyle tytułem pierwszej zmiany, którą można zaproponować.
Drugą ulgą, znaczenie szerzej stosowaną i dłużej obowiązującą, jest zwolnienie z podatku od nieruchomości dla „gruntów i budynków wpisanych indywidualnie do rejestru zabytków, pod warunkiem ich utrzymania i konserwacji, zgodnie z przepisami o ochronie zabytków, z wyjątkiem części zajętych na prowadzenie działalności gospodarczej”.
Jakie w praktyce problemy wiążą się ze stosowaniem tego zwolnienia?
- Gminna ewidencja zabytków nie jest równoważna rejestrowi zabytków; sam wpis do ewidencji gminnej nie daje prawa do zastosowania zwolnienia.
- Zabytek musi być wpisany do rejestru zabytków indywidualnie, co oznacza w szczególności, że grunt, na którym posadowiony jest zabytek nieruchomy – o ile nie jest wpisany indywidualnie do rejestru zabytków (np. parki, ogrody, aleje) – to nie korzysta ze zwolnienia.
- Części zajęte na prowadzenie działalności gospodarczej podlegają opodatkowaniu; przykładowo, jeżeli w zamku prowadzona jest restauracja, to tylko w części zajętej na restaurację zabytek podlega opodatkowaniu podatkiem od nieruchomości.
- Wątpliwości jednak powstają w odniesieniu do momentu, od którego należy uznawać, że doszło do „zajęcia”. W orzecznictwie przyjmuje się niestety dosyć szeroką interpretację tego pojęcia, w świetle której już samo podjęcie czynności przygotowawczych czy ujmowania wydatków w kosztach uzyskania przychodów, można mieć jednak co do tego wątpliwości, skoro ustawowe obowiązki wobec zabytków ujętych w rejestrze obejmują w szczególności realizację prac konserwatorskich i restauratorskich, które mogą pokrywać się z pracami przygotowawczymi w zabytku, a które służą docelowo prowadzeniu działalności gospodarczej. Taki kierunek orzecznictwa należy ocenić szczególnie negatywnie biorąc pod uwagę fakt, że działania przygotowawcze stanowią proces czasochłonny oraz wymagający udziału w skomplikowanych procedurach administracyjnych. Mimo zatem braku faktycznej możliwości wykonywania działalności gospodarczej, przedsiębiorca musi ponosić z tego tytułu ciężary publicznoprawne. Systemowo bardziej zasadne wydawałoby się powiązanie momentu powstania zobowiązania podatkowego z faktycznym wykonywaniem działalności gospodarczej, przejawiającym się np. w osiąganiu przychodów z zajętej na prowadzenie działalności gospodarczej części zabytku.
Podsumowując, obecne ulgi podatkowe są bardziej symboliczne niż skuteczne, co sprawia, że wsparcie dla właścicieli zabytków jest niewystarczające. Nowe propozycje rozwiązań mogłyby przekształcić ochronę dziedzictwa w prawdziwą inwestycję, a nie źródło nieustannych problemów. Równocześnie, istnieją pewne zagadnienia, które wymagają bardziej przyjaznej interpretacji, tak aby przedsiębiorcy mogli skuteczniej łączyć biznes z ochroną historycznych wartości.